piątek, 24 maja 2019

Chcieli tylko uczcić pamięć Milo zostali zaatakowani przez napastników

Kilku mężczyzn zerwało ogromną tęczową flagę zwieszoną z mostu Łazienkowskiego. Rozwiesili ją wieczorem aktywiści LGBT w hołdzie dla Milo Mazurkiewicz. Wolontariuszka poznańskiej grupy Stonewall Milo Mazurkiewicz 6 maja popełniła samobójstwo, skacząc do wody z mostu Łazienkowskiego w Warszawie. Jej ciało odnaleziono dopiero po dziesięciu dniach. 23-letnia Milo była osobą transpłciową.

W pewnym momencie ktoś zaczął ją szarpać, próbując zerwać. Uczestnicy zgromadzenia szybko wciągnęli ją na górę. Chwilę później ktoś krzyknął, że pobito jednego z fotografów stojących pod mostem. Inni obecni na miejscu ludzie obezwładnili napastnika. Został zatrzymany przez policję. Pod mostem doszło do przepychanek, mężczyzna, mimo że obezwładniony i skuty kajdankami, obrzucał aktywistów wyzwiskami. Wtórował mu inny z uczestników bójki. Jak podają źródła zbliżone do policji, pracownik służby więziennej. Także przechodnie dorzucali swoje: – Co wy tu robicie? Kto wam pozwolił tu stać? Pedały, lesby – krzyczeli.

– Co mogę powiedzieć? To właśnie Polska – komentuje zdarzenie Julia Maciocha, prezeska Parady Równości. – Przyszliśmy tu upamiętnić Milo, która przegrała z systemem. Teraz my przegraliśmy z tym samym systemem. Policja przyjechała dopiero po 35 minutach od wezwania - Newsweek.

Wydarzenie nie przebiegło jednak spokojnie. - Ścieżką rowerową, która znajduje się tuż mostem, przechodziła grupa kilku osób. Zaczęli szarpać flagę. Doszło do przepychanek. Jeden z mężczyzn z tej grupy został zatrzymany przez uczestników, żeby przekazać go później policji - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Aneta Dekowska, świadek całej sytuacji.

Jak mówi nam Aneta Dekowska, agresywna grupa rozdzieliła się i część z tych osób poszła na górę. Tam też doszło do przepychanek. Na miejsce przyjechała policja. Na początku było to dwóch funkcjonariuszy, później radiowozów było już więcej. Przyjechała również karetka pogotowia, bo jeden z agresywnych mężczyzn miał mieć objawy astmy.

Flaga była zwijana dwa razy, policja pozwoliła nam ją wywiesić trzeci raz, powiedzieli, że będą nas chronić. Funkcjonariusze stanęli na wysokości zadania - mówi Aneta Dekowska.

Na razie nie ma informacji o ewentualnych zatrzymaniach. - Policjanci są na miejscu, legitymują uczestników zdarzenia i ustalają jego przebieg - mówił po godz. 20 w rozmowie z Gazeta.pl podkom. Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji - gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz