niedziela, 20 stycznia 2019

Toksyczna męskość szkodzi mężczyznom

Po raz pierwszy w historii American Psychological Association (APA) opublikowali wytyczne dotyczące mężczyzn i chłopców, mówią, że tak zwana “tradycyjna męskość” jest bardzo szkodliwa dla nich, mówią nawet prowadzi do homofobii.

Najbardziej problemem złej męskości jest dominacja i agresja. Trakcyjna męskość szkodzi mężczyzną, ogranicza ich rozwój psychiczny, zachowania, konflikt płci, bardzo negatywnie wpływa na ich rozwój psychiczny i zdrowie fizyczne.

APA w raporcie mówią trakcyjna męskość, jest zła i prowadzi do zachowań destrukcyjny, także do homofobiczny zachowań. Zastraszają, a nawet częściej molestują seksualnie kobiet.

Patriarchat szkodzi nie tylko kobietom, ale także mężczyznom. APA ostrzegają, że toksyczna męskość szkodzi w USA aż 90 zbrodni przeprowadzają mężczyźni. Także samobójstwa częściej przeprowadzają mężczyźni niż kobiety.

Trakcyjna męskość ogranicza mężczyzn w rozwoju, otoczenie rodzice też wpływają na chłopców nie widzą problemu w złym zachowania ich. (GayStarNews)

Ostatnia spot reklamowy produktów do golenia Gillette, także mówi o tzw. toksycznej męskości, krzywdzącej mężczyzn na całym świecie, w tym również tych nieheteroseksualnych i niecispłciowych - to temat ważny też dla naszej społeczności. Klip podkreśla, jak istotne jest, by mężczyźni potrafili brać odpowiedzialność za własne zachowanie i dawać odpowiedni przykład młodym chłopcom, by ci w przyszłości stworzyli pokolenie mężczyzn wolnych od toksycznej męskości.

Termin "toksyczna męskość" odwołuje się do funkcjonującego w społeczeństwie patriarchalnym przekonania, że "prawdziwa" męskość oznacza m.in. agresję fizyczną i tę na tle seksualnym, brak emocji i odrzucenie wszystkiego, co stereotypowo "kobiece". Toksyczna męskość powoduje, że mężczyźni, którzy nie wpisują się w społecznie akceptowany model, są postrzegani jako "zniewieściali" i "niemęscy" i często padają ofiarami znęcania się i ataków, w tym na tle homofobicznym.

W klipie znalazły się m.in. sceny przedstawiające efekty uboczne wynikające z funkcjonowania toksycznej męskości w społeczeństwie od wieków - bijący się ze sobą chłopcy, serial komediowy, w którym żarty opierają się na wyśmiewaniu kobiet, koledzy wyszydzający wrażliwego chłopca czy "mansplaining" w miejscu pracy. Narrator w klipie mówi, że takie zachowania zbyt często są tłumaczone tą samą wymówką: "Tacy już są chłopcy!".

Według Gillette nastał czas, by mężczyźni potrafili pociągnąć innych mężczyzn do odpowiedzialności za ich zachowanie. Reklama kończy się podkreśleniem, jak ważne jest, by mężczyźni byli wzorami do naśladowania dla młodych chłopców i potrafili wychować pokolenie mężczyzn wolnych od toksycznej męskości - Queer.pl

 

niedziela, 13 stycznia 2019

Dzień z Tate Taylor - scenarzystą, producentem filmowym i reżyserem


Tate Taylor jeden z utalentowany scenarzystów, producentów filmowy i reżyser znany taki jak filmów Służące (The Help) na postawie powieści Kathryn Stockett, pisarkę zna od dziecka wychowali razem miedzy innymi uczestniczyli w przedszkola Covenant Presbyterian Church w Jackson.

Taylor także wyreżyserował film Get on Up z roku 2014, biografa piosenkarza Jamesa Browna, z udziałem Chadwicka Bosemana. Inny wyreżyserował The Girl on the Train z udziałem Emily Blunt.

Obecnie Taylor reżyseruje Ma, psychologiczny horror z udziałem Octavii Spencer. Taylor mieszka z swoim partnerem na Plantacji Wyolah, Antebellum w Church Hill, Missisipi.

niedziela, 6 stycznia 2019

Kolumna Zygmunta, jeden z symboli Warszawy, kryje opowieść o homoseksualnej miłości


3 stycznia 1619 roku, czyli dokładnie 400 lat temu, wszedł w życie rozejm w Dywilinie. Dzięki niemu Rzeczpospolita Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego osiągnęła największy w swojej historii rozrost terytorialny. Powierzchnia państwa wraz z ziemiami lennymi, przekroczyła 1 mln km2.

Co ciekawe, dość powszechnie, acz błędnie, podaje się, że Rzeczpospolita w apogeum swojego rozwoju miała 990 tys. km2. Taką powierzchnię i owszem miała, ale dopiero po tym, gdy odpadły od niej północne Inflanty.

Warto też przypomnieć, że w roku 1619 panował nielubiany dziś w Polsce król Zygmunt III Waza. I gdyby nie jego syn Władysław Waza, któremu zawdzięczamy kolumnę Zygmunta stojącą przed Zamkiem Królewskim w Warszawie, nie mielibyśmy w kraju żadnego pomnika tego władcy - Radosław Sikora.

Kolumna Zygmunta, jeden z symboli Warszawy, kryje opowieść o homoseksualnej miłości i konflikcie między księciem Władysławem i jego ojcem, królem Zygmuntem III.

Tylko nieliczni wiedzą, że Kolumna Zygmunta - najstarszy zabytek w mieście, został wzniesiony po konflikcie między ojcem ultra-konserwatystą katolickim i jego homoseksualnym synem. Istnieje sporo dowodów na homoseksualizm króla Władysława IV Wazę. Powiązanie emocjonalne syna króla z Adamem Kazanowskim odnotowano kilku znanych osób, na początku 17 wieku.

Król Zygmunt III Waza chciał jego niesforny syn był jego następcą. I aby ułatwić jego wybór na króla, kupił dworską posiadłość Boboli w pobliżu Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie i przebudowano budynek do godnego zamieszkania, i trafił do jego syna. Z kronik, można stwierdzić, że był to jeden z najpiękniejszych i najdroższy pałaców w Europie w tym czasie. Młody Władysław oddał go jako prezent dla jego ukochanemu Adamowi Kazanowskiemu, tak piękny prezent stanowił wyraz miłości Władysława. Od tego czasu budynek ten został nazwany pałac Kazanowskiego. Kiedy król Zygmunt dowiedział się o tym, oszalał. Było wiele konfliktów między ojcem i synem, ale to był największy. Król nakazał uszczelnienie zamku. Nikt nie mógł przewidzieć, jak ta sytuacja by się podtoczyła się szczególnie dla Kazanowkiego, jeśli król nie umarł nagle. Podobno Władysław Waza miał "wyrzuty sumienia", a ze względu, że nie pogodził z ojcem przed śmiercią.

Więc postanowił upamiętnić go jakoś. Pomysł zbudować kolumnę, która miała upamiętnić Zygmunta III Wazę, spotkał się z niespodziewanym oporem. Polska szlachta nie chciała. I z tego powodu, że nie są zadowoleni z rządów króla. Kościół katolicki twierdził to pogańskie zwyczaj rzymski zbudowania kolumn w chrześcijańskim kraju nie powinno taki kolumn budować. Odporność kościoła miał większą wagę, ponieważ klasztor bernardynów był właścicielem ziemi, gdzie planowano zbudować kolumnę. Jednak po wielu próbach, Władysław wzniósł kolumnę. Dziś jest symbolem Warszawy, która też jest związany bardziej z katolickiego konserwatyzmu niż z skandalem rodzinnym, powiązanym homoseksualizmem.

Więcej o historii króla homoseksualiście, to nie tylko był Adam ale trójkąt miłosny: Waza-Kazanowski-Ossoliński przypomina działacz LGBT z Poznania Sergiusz Wróblewski, jak pisze fragment:

Władysław IV Waza, jego młodzieńcze upodobanie do przystojnych rówieśników zostało zaświadczone znacznie obszerniej w źródłach z epoki i trafiło do poważnych opracowań historycznych. Poważnych, czyli, jak łatwo zgadnąć, nie ma o tym ani słowa w Wikipedii, choć poświęcone Władysławowi IV hasło zajmuje kilka ekranów. Stwierdza się tam tylko, że w życiu osobistym król nie zaznał szczęścia i długo zwlekał z zawarciem małżeństwa.

Gdy w 1617 r., tuż przed wyprawą królewicza Władysława na Moskwę, Jerzy Ossoliński, późniejszy Kanclerz Wielki Koronny, podejmował służbę na dworze młodego Wazy, natknął się w otoczeniu królewicza na człowieka, o którym wiele i zawsze z niechęcią pisze w swojej autobiografii. Był to niejaki Stanisław Kazanowski, urodzony w tym samym co oni, 1597 roku. Wszyscy trzej mieli więc w czasie wyprawy po 22 lata. Polski historyk Ludwik Kubala („Jerzy Ossoliński", 1883,1924) opisując rywalizację obu dworaków o łaski królewicza, jakby mimochodem, z iście dziewiętnastowieczną naiwnością (ale kto wie?), rzuca ciekawe światło na stosunek łączący młodego Władysława z jego rówieśnikiem Kazanowskim. Oto, co pisze m.in.:

Ten młody człowiek... złączony był już od dawna ścisłą przyjaźnią z królewiczem. Wychowali się razem i kochali się jak bracia. Wybierając się na wyprawę moskiewską, królewicz wyprosił, a raczej wymógł na ojcu, że dano mu przyjaciela do pokoju i do jego sypialni. Było coś cygańskiego w tym młodzieńcu. Czarne kręcone włosy, śniada cera, lubieżnie wyrzucone usta, uśmiech dwoma rzędami pereł ozdobiony, wielkie i niespokojne oczy, ruchy kocie, przymilające się, gdy się chciał komuś podobać, a pełne leniwej pogardy, kiedy kogo lekceważył. Mienił się jak brylant w różne kolory: raz był uprzejmy i miękki, to znów szorstki w obejściu, raz żywy, dowcipny i pełen niewyczerpanych pomysłów, to znów leniwy i śpiący; raz bojaźliwy i grzeczny, to znów zuchwały i gbur - jak mu było wygodnie. Kochał swego królewskiego przyjaciela, nie miał wielkiej ambicji, lubił przepych i zabawy, a pewny wzajemności Władysława, drwił sobie z Ossolińskiego, z senatorów i komisarzy Rzeczypospolitej, którzy go za złego ducha młodego pana uważali.

Problem homoseksualizmu w polskiej literaturze tego okresu nie istnieje. Polska - szlachecka świadomość nie przyjmowała faktu istnienia takiej inności.

Tymczasem obóz Władysława IV stał się uczestnikiem najbardziej niespotykanych zdarzeń w historii polskiego homoerotyzmu. W otoczeniu królewicza jawnie toczono spory o to, kto zostanie jego kochankiem. Jednym z pretendentów był Jerzy Ossoliński przyszły kanclerz koronny, który był młodzieńcem niezwykłej piękności. Był on tłumaczem tekstów z języka niemieckiego i jednym z pokojowych królewicza. Król wybrał jednak na swojego towarzysza Stanisława Kazanowskiego chłopca o czarnych kręconych włosach, śniadej cerze, pięknych perłowych zębach oraz dużych niespokojnych oczach. Zawiedziony w swych oczekiwaniach Ossoliński usiłował pocieszyć się wojewodzicem lubelskim Jakubem Sobieskim, ojcem Jana III. Do końca wyprawy pozostali już razem. Zanim Ossoliński został definitywnie odsunięty od boku Władysława, miał szansę stać się faworytem królewicza. W liście do ojca z 1 maja 1617 roku pisał:

Stał królewicz w Dworze i pokojach Biskupich, łożnica w ostatnim pokoju, z którego szedł ganek kryty ku Kościołowi, a z niego schody i drzwi za mur zamkowy nad rzekę. Więc, że się w łożnicy swojej ze mną, a z Kazanowskim, najczęściej królewicz bawił, rozkazawszy odźwiernym, aby nikogo inszego nie puszczali, wzięli stąd podejrzenie Komisarze i insi Dworzanie, że na wszeteczeństwie ten czas królewicz trawi, a że my przez one sekretne drogi, jemu do takowej zabawy posługujemy.

Przerażony swoim stanem zdrowia Stanisław wybłagał u Władysława, aby jego miejsce zajął młodszy brat Adam. Król początkowo nie chciał go przyjąć, ale później, jak pisze Bohomolec, tak się w Adamie zatopił, iż o Stanisławie całkiem zapomniał.

Tak kończy się wielki romans polskiego króla, a jednocześnie zaczyna nowy z Adamem, którego kochał już do końca życia, obdarowując najwyższymi urzędami państwowymi i najbogatszymi starostwami.